Wpatrywałam się z zapartym tchem w tekst,
którego nigdy wcześniej w księdze nie widziałam, pomimo że przeczytałam ją
dokładnie wiele razy.
„
Cztery magiczne moce do jednego należeć mogą, gdy reszta jest w pobliżu. A
tymczasem tylko jedna pszczoła może zapylić kwiat.”
Pierwsza z szoku otrząsnęła się Lore i
podbiegła do mnie, by wyleczyć moją ranę. Obdarowałam ją pełnym wdzięczności
uśmiechem. Ból ustąpił, choć i tak nie poświęcałam mu większej uwagi.
- Pojawiła się kolejna wskazówka. - Wszystkie
spojrzenia momentalnie utkwiły we mnie.
Żadne z nas nie rozumiało, co przed chwilą
miało miejsce i każdy chciał poznać odpowiedzi na nurtujące go pytania. Ja już
chyba je znalazłam.
- Naruto, podnieś kryształ.
Blondyn był bardzo poruszony całym zajściem,
chyba najbardziej z nas wszystkich. Z wahaniem wykonał moje polecenie. Jednakże
nie dotknął artefaktu bezpośrednio. Chwycił jedynie za łańcuszek.
Sasuke korzystając z tego, że wciąż
siedział obok mnie na łóżku, przysunął się jeszcze bliżej i odczytał na głos
fragment tekstu.
- „Cztery magiczne moce…” to raczej
oczywiste, że chodzi tu o artefakty.
-„… do jednego należeć mogą, gdy reszta
jest w pobliżu.” - Dokończyłam zdanie mocno zastanawiając się nad jego
znaczeniem. Nie ukrywałam, że bliskość Sasuke jakoś mnie dekoncentrowała.
- Te słowa są bardo niejasne - mruknął
Naruto, wciąż trzymając kryształ nieufnie.
Między nami zapadła pełna napięcia cisza.
- Słuchajcie - wtrąciłam - może źle do
tego podchodzimy. Skoro nie potrafimy odnaleźć znaczenia każdego słowa po
kolei, to spójrzmy na to całościowo. Kiedy przeczytałam tę wskazówkę pierwszy
raz, to nasunęło mi się, że jedna osoba może posiadać tylko jeden artefakt.
- To niedorzeczne - fuknął Sasuke
zirytowany całą sytuacją. Jeśli okazałoby się, że mam rację, toby znaczyło, że
artefakt znów nie wybrał Uchihy, za to jego nowym właścicielem jest Naruto. -
Skoro jeden człowiek nie może zebrać wszystkich artefaktów, to jaki sens
miałaby nasza misja? A co z moim ojcem? On miał trzy artefakty. Czy księga
Atlantydy kłamie?
- Sasuke - spojrzałam na niego łagodnie
acz ostrzegawczo - to wywnioskowałam z drugiego zdania: „A tymczasem tylko
jedna pszczoła może zapylić kwiat.” Natomiast pierwsza część mówi o tym, że
artefakty mogą należeć do jednej osoby, ale dopiero gdy ich użytkownicy i one
same są blisko siebie. Fizycznie, oczywiście. A co do twojego ojca, to nie
musiał przecież używać każdego z artefaktów, które posiadał. Albo - jest
jeszcze druga opcja - on tak naprawdę miał jeden artefakt, a pozostałe dwa
znajdowały się w jego pobliżu wraz z właścicielami.
Sasuke poderwał się z siedzenia i zaczął
nerwowo przechadzać po pokoju. Niechętnie przyznał mi rację.
- No dobra, ale w takim razie, dlaczego
Kryształ Niewidzialności cię popatrzył? - Naruto chyba z powodu szoku, wolniej
kojarzył fakty.
- Uh… młotku. To oczywiste. Ona nie jest
właścicielką kamienia. - Irytacja Sasuke rosła z każdą chwilą. - Tylko ty.
- Ja? - Brwi blondyna uniosły się wysoko,
a po jego skroni spłynęła kropla potu. Spojrzenie miał nieprzytomne, zaszokowane.
- Naruto, weź kryształ w rękę. Zaręczam,
że nic ci nie zrobi. Mnie poparzył dopiero, kiedy spróbowałam go użyć. Z
resztą, jestem niemal pewna, że tobie nie ma szans się to przytrafić.
Wszyscy przyglądali się w napięciu, jak
przyjaciel bardzo ostrożnie zamyka w dłoni klejnot.
Miałam rację.
- Dobra, potrzymaj go tak przez chwilę.
Chcę coś sprawdzić.
Naruto skiną głową, a ja zaczęłam odliczać
trzydzieści sekund.
- Teraz podejdź do mnie. - Na chwile
spuściłam wzrok z Naruto i wyjęłam spod koszulki nagrzaną moim ciepłem perłę.
- Czy kamień się ogrzał?
Chłopak znów skinął głową. Nie bardzo
wiedział, o co mi chodzi, ale mi ufał i byłam mu za to bardzo wdzięczna.
- Dotknij perły i powiedz, czy też jest
ciepła.
Blondyn głośno przełknął ślinę, ale
usłuchał. Gdy jego skóra dotknęła perełki, od razu cofną rękę.
- Jest lodowata.
- Dla mnie, to kamień jest zimny. Nawet
kiedy nosiłam go na szyi, nie przejął mojego ciepła ani trochę.
Naruto zamarł. Wpatrywał się oniemiały w
przedmiot w jego dłoni. Po dłuższym czasie dostrzegłam w końcu w jego oczach
akceptację. Przyjął do wiadomości, że już nic nie zrobi. Kryształ
Niewidzialności wybrał jego i koniec.
- A teraz, spróbuj użyć kamienia.
- Ale jak? - W tym momencie pojawił się
strach i niepewność.
- Poproś, żeby uczynił cię niewidzialnym,
ale pod żadnym pozorem nie rozkazuj. Te przedmioty są jak żywe istoty, które
mają swój rozum i dumę.
Naruto przymknął powieki dla lepszej
koncentracji i nagle zniknął nam z oczu. Lore aż sapnęła z wrażenia. Próbowałam
użyć swojego daru tropiciela, by dostrzec, albo wyczuć towarzysza, ale moje
wysiłki spełzały na niczym.
- Niesamowite - wyszeptałam z zachwytem.
- Ale odlot. - Naruto powrotem stał się
widzialny. Nieufność zniknęła. Wróciły wesołe oczy. - Ponoć mogę też zrobić się
niesłyszalny. Mogę po prostu zniknąć. Całkowicie. Nie będziecie mogli mnie
nawet dotknąć.
Miał rację. Moc artefaktu była dokładnie
opisana w księdze. Za to o perle było zatrważająco niewiele. „Perła
wskrzeszenia. Właściciel za jej pośrednictwem może przywołać zmarłe osoby.
Dusze nie mogą należeć do spokrewnionych z użytkownikiem. Można przywołać
zmarłego w formie duchowej lub ofiarować mu ciało.” I było to zdecydowanie za
mało, żeby można było podjąć jakieś bezpieczne działania. Tym bardziej, że te
wskazówki bardziej przerażały niż pomagały, a w szczególności ostatnie zdanie
„ofiarować ciało”. Jego własne ciało, czy może czyjeś? A co jeśli właściciel
zmarł kilka lat temu i tkanka jest w formie rozkładu, co wtedy? Nawet nie
chciałam sobie tego wyobrazić, za bardzo się bałam, że moje myśli przestraszą
mnie do tego stopnia, że zdejmę artefakt z szyi i po prostu rzucę w kąt.
Starałam się uśmiechać i śmiać z wygłupów
Naruto, ale żądlące, nieprzyjemne myśli za bardzo mnie rozpraszały. W dodatku,
gdy dotknęłam księgę, dostrzegłam, że w miejscu oparzenia widnieje biała
blizna. Nie przypominałam sobie, żeby po leczeniu śliną wilczycy zostawały
jakieś znamiona. Zacisnęłam dłoń w pięść i spojrzałam przed siebie z żalem. Jak
na złość napotkałam na podejrzliwe spojrzenie Sasuke. Widział. Nie zamierzałam
jednak tego komentować i on najwyraźniej też nie.
W końcu Naruto się uspokoił. Zawiesił
sobie łańcuszek na szyi, a kamień zniknął pod materiałem koszuli. Znów
przyciągnęłam uwagę wszystkich obecnych w pokoju.
- Sauka, a co z perłą? - Lore popatrzyła
na mnie niepewnie, nie chcąc mi najwyraźniej zaszkodzić.
Spięłam się jak struna.
- Słuchajcie… - jakby już nie słuchali
dość uważnie - muszę się przygotować. Dokładnie to obmyślić. Nie wiemy, jak tak
naprawdę działa perła. Jeśli będę nieostrożna, może wydarzyć się coś
nieprzewidzianego, złego. Po prostu potrzebuję czasu. - Zakłopotana spuściłam
wzrok, oczekując zdania towarzyszy jak wyroku.
***
Postawa Sakury mówiła wiele. Miała wyrzuty
sumienia, że odwleka nieuniknione i trzyma nas w niepewności, ale rozumiałem
to. Mało tego, trochę jej współczułem. Posiadanie artefaktu może i daje
korzyści, ale to także ogromne brzemię.
Naruto skinął głową.
- Zgoda. Jednakże i tak będziesz musiała
to zrobić. Za pomocą artefaktów mamy przecież pokonać Madarę.
- Wiem… - zacisnęła mocno powieki,
stresując się.
Często obserwowałem ją jak pogrąża się w
myślach, które ją dręczą i szuka rozwiązania, ale podobnie jak mi, brakuje jej
jakiegoś kawałka układanki i z całego tego dumania zostają tylko zszargane
nerwy i uścisk w żołądku.
Szybko uciąłem więc temat artefaktów,
zastępując go innym: przeniesienie się było już koniecznością.
Spakowaliśmy rzeczy, po czym Sakura ukryła
nas przed wzrokiem ludzi (ku naszemu wielkiemu niezadowoleniu okazało się, że
kryształ może zapewnić niewidzialność jedynie Naruto). Przeszliśmy
niezauważalnie obok pochrapującego recepcjonisty, odkładając klucz na ladę.
Ukradliśmy kolejne auto, tym razem zapobiegliwie, o większej przestrzeni z
tyłu. Dzięki temu udało się w miarę wygodnie usadowić Naruto i Lore, chociaż
awersja wilczycy do mojego przyjaciela już dawno zniknęła. Sakura usiadła za
kierownicą.
- No to w drogę - zakomunikowała i ruszyła
przed siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz