czwartek, 29 października 2015

Rozdział XI


Wpatrywałam się z zapartym tchem w tekst, którego nigdy wcześniej w księdze nie widziałam, pomimo że przeczytałam ją dokładnie wiele razy.
„ Cztery magiczne moce do jednego należeć mogą, gdy reszta jest w pobliżu. A tymczasem tylko jedna pszczoła może zapylić kwiat.”
Pierwsza z szoku otrząsnęła się Lore i podbiegła do mnie, by wyleczyć moją ranę. Obdarowałam ją pełnym wdzięczności uśmiechem. Ból ustąpił, choć i tak nie poświęcałam mu większej uwagi.
- Pojawiła się kolejna wskazówka. - Wszystkie spojrzenia momentalnie utkwiły we mnie.
Żadne z nas nie rozumiało, co przed chwilą miało miejsce i każdy chciał poznać odpowiedzi na nurtujące go pytania. Ja już chyba je znalazłam.
- Naruto, podnieś kryształ.
Blondyn był bardzo poruszony całym zajściem, chyba najbardziej z nas wszystkich. Z wahaniem wykonał moje polecenie. Jednakże nie dotknął artefaktu bezpośrednio. Chwycił jedynie za łańcuszek.
Sasuke korzystając z tego, że wciąż siedział obok mnie na łóżku, przysunął się jeszcze bliżej i odczytał na głos fragment tekstu.
- „Cztery magiczne moce…” to raczej oczywiste, że chodzi tu o artefakty.
-„… do jednego należeć mogą, gdy reszta jest w pobliżu.” - Dokończyłam zdanie mocno zastanawiając się nad jego znaczeniem. Nie ukrywałam, że bliskość Sasuke jakoś mnie dekoncentrowała.
- Te słowa są bardo niejasne - mruknął Naruto, wciąż trzymając kryształ nieufnie.
Między nami zapadła pełna napięcia cisza.
- Słuchajcie - wtrąciłam - może źle do tego podchodzimy. Skoro nie potrafimy odnaleźć znaczenia każdego słowa po kolei, to spójrzmy na to całościowo. Kiedy przeczytałam tę wskazówkę pierwszy raz, to nasunęło mi się, że jedna osoba może posiadać tylko jeden artefakt.
- To niedorzeczne - fuknął Sasuke zirytowany całą sytuacją. Jeśli okazałoby się, że mam rację, toby znaczyło, że artefakt znów nie wybrał Uchihy, za to jego nowym właścicielem jest Naruto. - Skoro jeden człowiek nie może zebrać wszystkich artefaktów, to jaki sens miałaby nasza misja? A co z moim ojcem? On miał trzy artefakty. Czy księga Atlantydy kłamie?
- Sasuke - spojrzałam na niego łagodnie acz ostrzegawczo - to wywnioskowałam z drugiego zdania: „A tymczasem tylko jedna pszczoła może zapylić kwiat.” Natomiast pierwsza część mówi o tym, że artefakty mogą należeć do jednej osoby, ale dopiero gdy ich użytkownicy i one same są blisko siebie. Fizycznie, oczywiście. A co do twojego ojca, to nie musiał przecież używać każdego z artefaktów, które posiadał. Albo - jest jeszcze druga opcja - on tak naprawdę miał jeden artefakt, a pozostałe dwa znajdowały się w jego pobliżu wraz z właścicielami.
Sasuke poderwał się z siedzenia i zaczął nerwowo przechadzać po pokoju. Niechętnie przyznał mi rację.
- No dobra, ale w takim razie, dlaczego Kryształ Niewidzialności cię popatrzył? - Naruto chyba z powodu szoku, wolniej kojarzył fakty.
- Uh… młotku. To oczywiste. Ona nie jest właścicielką kamienia. - Irytacja Sasuke rosła z każdą chwilą. - Tylko ty.
- Ja? - Brwi blondyna uniosły się wysoko, a po jego skroni spłynęła kropla potu. Spojrzenie miał nieprzytomne, zaszokowane.
- Naruto, weź kryształ w rękę. Zaręczam, że nic ci nie zrobi. Mnie poparzył dopiero, kiedy spróbowałam go użyć. Z resztą, jestem niemal pewna, że tobie nie ma szans się to przytrafić.
Wszyscy przyglądali się w napięciu, jak przyjaciel bardzo ostrożnie zamyka w dłoni klejnot.
Miałam rację.
- Dobra, potrzymaj go tak przez chwilę. Chcę coś sprawdzić.
Naruto skiną głową, a ja zaczęłam odliczać trzydzieści sekund.
- Teraz podejdź do mnie. - Na chwile spuściłam wzrok z Naruto i wyjęłam spod koszulki nagrzaną moim ciepłem perłę.
- Czy kamień się ogrzał?
Chłopak znów skinął głową. Nie bardzo wiedział, o co mi chodzi, ale mi ufał i byłam mu za to bardzo wdzięczna.
- Dotknij perły i powiedz, czy też jest ciepła.
Blondyn głośno przełknął ślinę, ale usłuchał. Gdy jego skóra dotknęła perełki, od razu cofną rękę.
- Jest lodowata.
- Dla mnie, to kamień jest zimny. Nawet kiedy nosiłam go na szyi, nie przejął mojego ciepła ani trochę.
Naruto zamarł. Wpatrywał się oniemiały w przedmiot w jego dłoni. Po dłuższym czasie dostrzegłam w końcu w jego oczach akceptację. Przyjął do wiadomości, że już nic nie zrobi. Kryształ Niewidzialności wybrał jego i koniec.
- A teraz, spróbuj użyć kamienia.
- Ale jak? - W tym momencie pojawił się strach i niepewność.
- Poproś, żeby uczynił cię niewidzialnym, ale pod żadnym pozorem nie rozkazuj. Te przedmioty są jak żywe istoty, które mają swój rozum i dumę.
Naruto przymknął powieki dla lepszej koncentracji i nagle zniknął nam z oczu. Lore aż sapnęła z wrażenia. Próbowałam użyć swojego daru tropiciela, by dostrzec, albo wyczuć towarzysza, ale moje wysiłki spełzały na niczym.
- Niesamowite - wyszeptałam z zachwytem.
- Ale odlot. - Naruto powrotem stał się widzialny. Nieufność zniknęła. Wróciły wesołe oczy. - Ponoć mogę też zrobić się niesłyszalny. Mogę po prostu zniknąć. Całkowicie. Nie będziecie mogli mnie nawet dotknąć.
Miał rację. Moc artefaktu była dokładnie opisana w księdze. Za to o perle było zatrważająco niewiele. „Perła wskrzeszenia. Właściciel za jej pośrednictwem może przywołać zmarłe osoby. Dusze nie mogą należeć do spokrewnionych z użytkownikiem. Można przywołać zmarłego w formie duchowej lub ofiarować mu ciało.” I było to zdecydowanie za mało, żeby można było podjąć jakieś bezpieczne działania. Tym bardziej, że te wskazówki bardziej przerażały niż pomagały, a w szczególności ostatnie zdanie „ofiarować ciało”. Jego własne ciało, czy może czyjeś? A co jeśli właściciel zmarł kilka lat temu i tkanka jest w formie rozkładu, co wtedy? Nawet nie chciałam sobie tego wyobrazić, za bardzo się bałam, że moje myśli przestraszą mnie do tego stopnia, że zdejmę artefakt z szyi i po prostu rzucę w kąt.
Starałam się uśmiechać i śmiać z wygłupów Naruto, ale żądlące, nieprzyjemne myśli za bardzo mnie rozpraszały. W dodatku, gdy dotknęłam księgę, dostrzegłam, że w miejscu oparzenia widnieje biała blizna. Nie przypominałam sobie, żeby po leczeniu śliną wilczycy zostawały jakieś znamiona. Zacisnęłam dłoń w pięść i spojrzałam przed siebie z żalem. Jak na złość napotkałam na podejrzliwe spojrzenie Sasuke. Widział. Nie zamierzałam jednak tego komentować i on najwyraźniej też nie.
W końcu Naruto się uspokoił. Zawiesił sobie łańcuszek na szyi, a kamień zniknął pod materiałem koszuli. Znów przyciągnęłam uwagę wszystkich obecnych w pokoju.
- Sauka, a co z perłą? - Lore popatrzyła na mnie niepewnie, nie chcąc mi najwyraźniej zaszkodzić.
Spięłam się jak struna.
- Słuchajcie… - jakby już nie słuchali dość uważnie - muszę się przygotować. Dokładnie to obmyślić. Nie wiemy, jak tak naprawdę działa perła. Jeśli będę nieostrożna, może wydarzyć się coś nieprzewidzianego, złego. Po prostu potrzebuję czasu. - Zakłopotana spuściłam wzrok, oczekując zdania towarzyszy jak wyroku.
***
Postawa Sakury mówiła wiele. Miała wyrzuty sumienia, że odwleka nieuniknione i trzyma nas w niepewności, ale rozumiałem to. Mało tego, trochę jej współczułem. Posiadanie artefaktu może i daje korzyści, ale to także ogromne brzemię.
Naruto skinął głową.
- Zgoda. Jednakże i tak będziesz musiała to zrobić. Za pomocą artefaktów mamy przecież pokonać Madarę.
- Wiem… - zacisnęła mocno powieki, stresując się.
Często obserwowałem ją jak pogrąża się w myślach, które ją dręczą i szuka rozwiązania, ale podobnie jak mi, brakuje jej jakiegoś kawałka układanki i z całego tego dumania zostają tylko zszargane nerwy i uścisk w żołądku.
Szybko uciąłem więc temat artefaktów, zastępując go innym: przeniesienie się było już koniecznością.
Spakowaliśmy rzeczy, po czym Sakura ukryła nas przed wzrokiem ludzi (ku naszemu wielkiemu niezadowoleniu okazało się, że kryształ może zapewnić niewidzialność jedynie Naruto). Przeszliśmy niezauważalnie obok pochrapującego recepcjonisty, odkładając klucz na ladę. Ukradliśmy kolejne auto, tym razem zapobiegliwie, o większej przestrzeni z tyłu. Dzięki temu udało się w miarę wygodnie usadowić Naruto i Lore, chociaż awersja wilczycy do mojego przyjaciela już dawno zniknęła. Sakura usiadła za kierownicą.
- No to w drogę - zakomunikowała i ruszyła przed siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz