poniedziałek, 10 lutego 2014

Prolog


Odkąd sięga pamięcią szła przez życie sama, nie zważając na upływ czasu i ludzi obok siebie. Jako dziecko rozpaczliwie starała się zabiegać o uwagę, zasłużyć na szacunek i odnaleźć się w pokrętnej, brutalnej rzeczywistości. Jako nastolatka próbowała uporać się ze swoją tragedią, dochodziła do swoich wartości i ukryła uczucia przed światem… a nieraz i przed samą sobą. Jako pełnoletnia osoba, wkraczająca na drogę dorosłości, zdała sobie sprawę, że nie tego w życiu pragnęła i wszystko, co tak rozpaczliwie starała się uzyskać, pociągnęło ją na dno. Wcale nie podobała jej się własna bezuczuciowość i gruboskórność.
Zatraciła się. Nie miała rodziny, bliskich, przyjaciół. Jej życie było puste i nic nieznaczące.
Szła brzegiem morza po piaszczystej plaży. Nagrzany, złocisty piasek parzył jej stopy. Patrzyła, na powoli chowające się za horyzontem rumiane słońce, które oświetlało czerwoną łuną bezchmurne niebo. Uśmiechało się do niej przyjaźnie, mówiąc, że juto też będzie piękna pogoda. Wiatr bawił się jej długimi włosami i podrywał w zabawie kolorową sukienkę. Był jak małe dziecko myślące tylko o zabawie i figlach. Fale, córki morza, uparcie starały się liznąć nogi dziewczyny słoną wodą. Wydawały się szemrać delikatną melodię, opiewającą potęgę oceanu. Co jakiś czas z oddali dobiegał ją słodki śmiech mew, odlatujących na noc do swoich gniazd. Natura była jej sprzymierzeńcem.
Chciałaby móc wzbić się w powietrze jak ptak. Otrząsnąć z łańcuchów ludzkiego cierpienia, rozłożyć skrzydła i lecieć w przestworza niesiona podmuchem wiatru. Bez pamięci. Bez wspomnień. O ile łatwiej byłoby nie pamiętać!
Zamknęła oczy wzdychając smutno. Opadła lekko na ziemię, a piasek otulił ją opiekuńczo swoimi ramionami. Zanurzyła rękę w sypkich drobinkach i ze zdziwieniem odkryła, że trzyma w dłoni coś ciężkiego, zupełnie niepasującego wagą nawet do kamieni. Zacisnęła palce na ów przedmiocie i wyjęła go z piachu. Ujrzała najprawdziwszy złoty łańcuszek, a na nim zawieszoną okrąglutką perłę o bardzo nie typowym biało-czarnym kolorze i niezwykle gładkich brzegach.
Popatrzyła na nią oczarowana. Pokierował nią impuls. Palce same znalazły zapięcie. Piękny naszyjnik cudnie uszlachetnił zagięcia jej obojczyków.
Obserwowała jeszcze magiczny spektakl zachodu słońca, aż to utonęło w morzu i ucichła gra świateł, po czym udała się do domu.
Nie zdawała sobie sprawy jak wielkie niebezpieczeństwo ściągnęła na siebie, znajdując Perłę Wskrzeszenia…

3 komentarze:

  1. Jej! Wróciłaś!

    Kocham to opowiadanie... i cieszę się, że powoli je uzupełniasz <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko. Cholernie mnie to zaciekawiło. Pochłonęłam prolog w mgnieniu oka - oczarowująca jest Twoja twórczość.
    Już wyczuwam interesującą historię i wspaniale rozwiniętą fabułę. Obym się nie myliła, chociaż ciężko się pomylić względem treści napisanej przez Ciebie, Ikula ;)
    Lecę czytać pierwszy rozdział + dodaję do obserwowanych.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny~! ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    początek bardzo ciekawy, impuls nią pokierował każąc założyć ten naszyjnik, ciekawe jak dalej to poprowadzisz... idę czytać dalej...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń